05 listopada 2008

Przedospowo.

Nie chciałbym zapeszyć, ale pogoda nam się klaruje na nasz mini festiwalik jesienny. Może uda nam się zobaczyć panoramę z tamtejszej akwareli siedząc na drewnianej ławce. Oby. Pani mgle już dziękujemy. Niech sobie zalewa dolinę, odwieczne mleko. Może dzięki temu wmiesza się w smog miasta, a nam będzie widoczniej u góry.

I chociaż nie wszędzie jest nam dane zagrać, to i tak dużo mamy ostatnio miejsc do prezentacji. Nie dobrze jest siedzieć w domu i czekać. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i działać. Bez tego nic się nie wydarzy. Tak jak już kiedyś, kiedyś mówiłem: "Bóg pomaga tylko tym, którzy sami sobie pomagają". No może dodałbym jeszcze, że tym jeszcze, którzy go o coś proszą, prawdziwie proszą.

Kiedyś zdarzyło mi się słyszeć rozmowę, gdzie ktoś argumentował, że on nie widzi jakiejś pomocy ze strony Boga. Po prostu Go nie widzi, a co za tym idzie, nie widzi Jego ingerencji w zdarzeniach. I wtedy mój znajomy dał bardzo prosty przykład. Powiedział: "Ty jesteś ojcem, więc to szybko zrozumiesz. Jeśli w nocy wchodzisz do pokoju dziecka i przykrywasz je, gdy się odkryło w czasie snu, to ono tego nie widzi, nie czuje." Czy ktoś może w to wątpić?

Coraz częściej widzę wszystko dookoła jak jakiś sen. Na szczęście wiem, że bardzo blisko jest opieka i wszystko cokolwiek się zdarzy w tym śnie jest pod jej kontrolą. Oczywiście, to pamiętanie o niej, to tylko przebłyski, ale dzięki nim informacja: "nie jesteś sam" nie jest już tylko pustym sloganem i daje oparcie na cały dzień. Ha! I nawet gdy nie wszystko, a może nawet, gdy nic nie idzie po mojej myśli, ale po czyjejś myśli idzie, zdrowo jest to zaakceptować.

Już widzę komentarze o nędznym sentymentaliźmie, ale to nie mój problem. Niektórzy lubują się w opieraniu się li tylko na sobie i swoich siłach. Do kiedy? Nie wiem, pewnie do jakiegoś końca. Ja tam wolę oprzeć się o coś co końca nie ma i początku też ;).

Brak komentarzy: