27 października 2009
Jesień idzie - nie ma rady na to...
I chociaż już we wrześniu mógłbym to napisać, to jednak dopiero dzisiaj rano jadąc rowerem aleją i rozdmuchiwując kołami opadnięte liście zauważyłem ich obfitość. A na potwierdzenie jesieni zdjęcie. Te małe kropeczki, to ptaki w kluczu ;). A jak ich nie widać, to znaczy, że aparat słaby i odległość wielka. Zresztą domyślcie się i uwierzcie na słowo: tam są ptaki.
Dla tych co może czekają na OSPĘ jesienną mam informację. Już się pojawiły pierwsze oznaki, że będzie. Dopóki jednak nic nie ukonkretyzuje się, to będę niemy. Dam znać, gdy to się zmieni.
O jesieni i jej mocy informacyjnej o przemijaniu... wystarczy. Na pocieszenie rzut oka do mojej aktualnej "stajni". Niewątpliwie jesienno-zimowe wieczory będą poświęcone wytrwałemu "rzeźbieniu" tychże przedmiotów ;). Dziwne to, ale naukę, która powinna znaczyć wiek pacholęco-młodzieńczy przeniosłem na lata wieku średniego. Bo niby dlaczego nie teraz miałbym się "wgryzać" w gryf. Teraz przynajmniej wiem po co to robię i do czego mi się to przyda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz