15 marca 2010

O tym dlaczego polityka mnie odrzuca.

Pewna osoba zarzuca mi (wprawdzie rzadko, ale jednak), że nie interesuję się polityką. Nie czytam, nie oglądam w tv (tfu!), nie słucham... Na pewno unikam jak mogę. Powód tego jest dość jakby oczywisty, ale dla polityków i tych co się tym procederem zajmują, albo interesują niestety nie zauważalny (aż tak głęboko w tym siedzą?). Po prostu polityka śmierdzi.

Spójrzmy na problem porównując go do psiej kupy leżącej na chodniku. Gdy idziesz i to widzisz, omijasz z daleka. Nie wszyscy jednak. Są i tacy, którzy znajdując w pobliżu kij zaczynają rozgrzebywać i "rozkoszować się" zapachami napotkanego obiektu. Są i tacy, którzy wdeptują w rzeczoną kupę, a i tacy dla których wysmarowanie się ekstramentem to rozkoszna codzienność.

Absurd!? Oczywiście. To raczej nie spotykane procedery na pobliskich (niestety właśnie tak zabrudzonych) chodnikach. Przecież tak mocno dbamy o swój wygląd i zapach. Przecież jesteśmy cywilizowanym społeczeństwem na bardzo wysokim poziomie ewolucji ;).

Ale kto dba (oczywiście w tym naszym wysoko cywilizowanym... ;)) o jakość zawartości swojego umysłu? Z tym już gorzej. Kto zastanawia się nad spreparowanymi informacjami? Kto analizuje wszystkie opluwania, kłamstwa? Kto lubi się w tym pławić? A kto to wszystko produkuje? Jeśli, jak mówisz, nie ma to na ciebie wpływu, to po co w to wchodzić?! To dlatego i te kupy omijam z daleka. Jeśli z taką skrupulatnością dbam o zewnętrzny fartuszek, to czemu miałbym do środka wrzucać śmieci. Przecież od tego głównie zależy moje samopoczucie, a potem to co mówię do innych.

Starczy, bo zapachy już zaczynały się zmieniać ;). A żeby nie być tak osamotnionym w swoim patrzeniu na ten temat, posilę się piosenką.

Brak komentarzy: