17 stycznia 2017

Do bólu prawdziwe...

Szczególnie w obecnych czasach mało kto się nad tym zastanawia. Wszystkie te programy w mediach i na żywo typu "trochę tańczę, trochę śpiewam" promują drogę do sławy i bogactwa, a miliony ludzi, szczególnie młodych, dają się na to nabrać. Mało kto z nich zastanawia się nad tym, czy to rzeczywiście sprawi, że będę szczęśliwy?

Życie pokazuje jednak co innego. Ba! Nawet ci co przeszli tą drogę i dotarli do upragnionego celu potwierdzają: tam TEGO nie ma! A jeśli nawet nie mówią o tym (tak jak chociażby Jim Carrey), to wystarczy spojrzeć na ich "szczęśliwe" życie. Alkoholizm, dragi, depresje, samobójstwa, siedem żon, czterech mężów, operacje plastyczne itd. Czy to są owoce szczęśliwego życia? Czy właśnie na to należy poświęcić cały swój czas?

Co Wy na to?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Po filmie „Człowiek” najbardziej zapadła mi w pamięć wypowiedź kobiety (z Namibii?), która powiedziała, że jest szczęśliwa, kiedy jej mąż wraca z pracy i piją razem mleko. Pomyślałam: Boże, jakie to proste i piękne jednocześnie! Cóż więcej potrzeba? Oczywiście to idealistyczny i dalece uproszczony obrazek, ale może wszyscy mamy głowy napakowane nie wiadomo jakimi wyobrażeniami o miłości i szczęściu, a być może bardziej niż o cokolwiek innego chodzi właśnie o to: „mój mąż wraca z pracy i pijemy razem mleko”…!!!

Tylko, że niestety nasza zachodnioeuropejska cywilizacja w żaden sposób nie sprzyja życiu w prostocie, media robią nam wszystkim nieprawdopodobny bałagan w głowie, pakują nam błędne wzorce, fałszywe wyobrażenia, zastępcze wartości. Ale może lepiej dać temu odpór i przyjąć tę właśnie perspektywę patrzenia: „jestem szczęśliwa, kiedy mój mąż wraca z pracy i pijemy razem mleko”? W małych, prostych gestach jest wielka moc. Albatros Wędrowny