21 lipca 2008
...i po OSPIE.
Niestety. Już się skończyło. I chociaż nie wiem jak fajnie by nie było, to i tak nie sposób nijak złapać tą chwilę i zawieźć do domu. Zostały zdjęcia, wspomnienia z których niebawem pojawi się jakaś relacja.
Po urlopie też zostało ledwie wspomnienie, zdjęć kilkaset... co jeszcze? Tymczasem zabieganie w betonowym mieście odbiera nawet tą chwilę na popisanie i na myśl subtelniej zawiłą.
Biegnij, biegnij, rób, działaj, bo wypadniesz z szyn! Jeszcze nie zrobione?!!!
Skaczę w ten nurt. Gdy poobijanemu o te wszystkie kamienie po drodze, uda mi się gdzieś na którymś na chwilę wesprzeć, to tu znowu zawitam. Na razie skok.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz