22 grudnia 2009

Bo tutaj jest jak jest.

Tak właściwie, to można byś się spiąć i zmieniać, zmieniać. Walczyć ze wszystkim dookoła. Włożyć w to całe swoje siły, czas i emocje. Można też nie robić nic, ale wkurzać się na zaistniałą sytuację. Kląć, krytykować i złościć się psując sobie krew i innym. Tak wiele można robić próbując zmienić świat, chociażby właśnie tak.

Jaki tego efekt? Pewnie wiecie, bo już tego doświadczyliście nie raz. Żaden, albo co najwyżej lekkie zmiany w odległości jednego metra wokół siebie przez 23 sekundy ;). Śmieszne to patrząc na wysiłek włożony w całe przedsięwzięcie.

Nie chcę tu specjalnie tych moich wywodów dzisiejszych umieszczać w jakieś konkretnej sytuacji, czy miejscu. Nie przypisuję do żadnego wydarzenia, bo każdy sam sobie do siebie odniesie. Czy to będzie smród na klatce schodowej, czy zaprzepaszczenie jakiejś osobistej szansy, albo ciągle postępujący socjalizm w naszym kraju. Cokolwiek. Nie warto się jednak do tego przyklejać.

Czemu? Odpowiedź na to pytanie zawarta jest dość dosadnie w poniższej piosence, którą zamieszczam, też dla siebie, bo gra na niej jeden z najlepszych polskich gitarzystów.



Wcale nie mówię, aby usiąść i już nic nie robić. Wręcz przeciwnie, bo uświadomienie sobie faktu, że "tutaj jest jak jest", jest doskonałym startem do tego, aby zacząć robić to, co jesteśmy w stanie zmienić. A co możemy?

"Zmień siebie, a zmieni się wszystko" - przeczytałem dawno, dawno temu w jednej z książek i w chwilach zwątpienia we wszystko na około, to zdanie daje mi kopniak do działania. Do działania, które niesie ze sobą realny i namacalny efekt.

Brak komentarzy: