27 marca 2015

To czego nie ma - czyli z cyklu: "Co by było gdyby..."

Zainspirowany przez nocnego grajka, postanowiłem wznowić pisanie. Nawet jeśli nikt tego czytać nie będzie, to chociażby dla siebie. Dobrze się czuję w pisaniu, więc niezbyt zrozumiałe jest, czemu to zarzuciłem. No wiadomo... nie ma czasu. Ale jak się czegoś chce, to i czas się znajdzie. 

Jedna z naszych piosenek, której urosły już wąsy, a nawet i broda, pojawi się znowu na najnowszej płycie. Mowa tu o utworze: "To Czego Nie Było", który zagraliśmy między innymi w Chęcinach w 2008r. Więc pojawił się już na drugiej naszej płycie koncertowej, tzw. "błękitnej".
Pierwszy raz z tą piosenką wystąpiłem jednak solo w 1990 roku na wojewódzkim przeglądzie kapel rockowych. Mieliśmy wystąpić tam całym zespołem, ale zespół, mówiąc delikatnie, nie trzymał się kupy. Nie mniej jednak, zachęcony przez opiekuna muzycznego, pojechałem sam. I nie żałuję.

Potwierdziło mi się wtedy przysłowie, "umiesz liczyć, licz na siebie". Nie sugeruje ono oczywiście, że to ja jestem tym na którego barkach leży cały świat, ale jedynie to, że jak chcesz coś zrealizować, to nie oglądaj się na innych. Szczególnie na tych, którzy nie idą tą samą drogą co ty.

 Zdjęcie pochodzi z eliminacji do tegoż przeglądu z pamiętnego roku 1990.

Ale to nie o tym chciałem napisać, choć o temacie powiązanym i z piosenką "To Czego Nie Było", jak i z pamiętnym występem sprzed dwudziestu pięciu laty (szok! 25 lat!).

Na wspomnianym przeglądzie, mimo samych kapel rockowych różnej maści dookoła, zmieściłem się też ze swoim repertuarem solowym. Nazwali to co robię "ballada rockowa". Niech im będzie. Spodobało się. Przywiozłem wyróżnienie.

Tamtejszy festiwal wygrał zespół bez wokalisty. Nazywali się Electrick Shock i grali dobrą rockową gitarową muzykę. Podobało mi się, choć nie rozumiałem, czemu nie ma wokalisty. Ale grali tak dobrze, że rzucili jury na kolana i dostali pierwszą nagrodę.

Po jakichś dwóch latach, spotkałem w jakiejś knajpie perkusistę z tamtego zespołu. To on mnie poznał i się przypomniał. I opowiedział historię, jak szukali mnie po tamtym wydarzeniu. Spodobało im się to co ja robię i jak się okazało, szukali wokalisty od dłuższego czasu. Niestety wszyscy z którymi mieli do czynienia nie spełniali ich oczekiwań. Nie znaleźli też mnie (to były czasy, kiedy nie było jeszcze telefonów komórkowych, ani tym bardziej internetu). Na przeglądzie było tak dużo emocji, że jakoś nie zdarzyło nam się porozmawiać. Po pewnym czasie z powodu braku odpowiedniego wokalisty zespół rozpadł się.

To co chciałem zawrzeć w tym poście, to sens piosenki "To Czego Nie Było", na podstawie mojej historii z zespołem Electrick Shock. Historii, która się nie wydarzyła. Albo może się wydarzyła, ale poszła torem, którym ani oni, ani ja nie chcieliśmy, aby poszła. Nasze spotkanie w celu realizacji wspólnego muzycznego planu nie miało miejsca. To było coś, czego nie było.

Ktoś mógłby powiedzieć: "oj, wielka szkoda". W pewnym sensie, to bardzo często tak biadolimy nad tym co nie spełniło się po naszej myśli. Poszło inaczej. Ba!, sam to robię, choć na szczęście coraz mniej.
Wracając do piosenki, to mówi ona, że droga, którą idziemy to właśnie droga na której mamy się znaleźć w danej chwili. Oczywiście, bardzo korzystnie jest robić wszelakie przedsięwzięcia, by osiągać różne obrane sobie cele, ale wiedzieć należy (dla swojego spokoju), że to nie my jesteśmy ostatecznym decydentem tego jak sprawy się potoczą. Jak mówią: "przysłowia mądrością ludu" i tu też jest jedno, które odnosi się perfekcyjnie do tego o czym mówię: "Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi".

Piosenka porusza jeszcze jeden wątek, a mianowicie to, że ciągle nam mało. I że nawet jakbyśmy osiągnęli to co nam się nie udało, to jednak za chwilę będziemy szukać znowu czegoś. I tak w kółko. Ale to już jakby inna historia... ;), historia nieprzerwanego potoku pragnień.

Brak komentarzy: