06 maja 2008

Niespodziewane niespodzianki.

Jak miło zostać obdarowanym czymś, czego się nie spodziewa. Szczególnie, gdy coś trapi i przychodzi smutny czas. A nieraz dzieje się tak, że niespodzianki spadają jedna za drugą jak krople deszczu. Smutny czas przeradza się w zapomniany smutny czas, co wcale nie znaczy, że znowu nie przyjdzie, ale jest tylko przykryty.

I tak też teraz trochę się posypało u mnie. Trochę dzięki dobrym zbiegom okoliczności, trochę dzięki mojej zapobiegliwości, a jeszcze inne trochę dzięki życzliwości osób mi przychylnych i tego trochę chyba jest najwięcej. Dobrze mieć miłych ludzi wokół siebie. Lżej żyć.

Takim prezentem nie koniecznie musi być coś namacalnego i naocznego. Nieraz wystarczy dobre, szczere słowo, które potrafi wyrównać wiele zapadlisk dnia. Na którym można dotoczyć się daleko dalej, niż gdyby go nie było. Próżno ich nieraz szukać. One po prostu przychodzą niespodziewanie. Nawet często mówiący je nie koniecznie jest świadomy tego jaki efekt wywrze ono na adresacie.

I tak przy tej okazji przypomniało mi się, że kiedyś, ktoś powiedział mi, że teraz z fletem te nasze piosenki brzmią nieco jak Jethro Tull. Miłe to było, bo Jethro Tull to chyba moja ulubiona kapela, a rozmówca na pewno o tym nie wiedział. Sam nigdy nie ośmieliłbym się porównywać z Andersonem i spółką, a tak usłyszeć od kogoś... :). Sam fakt skojarzenia się liczy.

Póki co, dzisiaj próbka Jethro Tull - Long Song. Wprawdzie mało sztandarowy kawałek, ale nie o to chodzi przecież, by tu jakąś promocję robić, szczególnie, że im już nie jest to potrzebne.
A jak my się z jakimś instrumentem perkusyjnym scalimy, to pewnie nasz film też kiedyś zobaczycie.



A dla tych co czasu mają więcej, dziesięciominutowa suita Thick as a Brick:

Brak komentarzy: