14 września 2009

Gitarą i Grulem - ostatni podmuch lata.

I nawet jeszcze nie zdążyłem napisać relacji z minionej III OSPY na Rycerzowej, a już po raz drugi tego lata pojawiłem się tamże. Tak, lata, bo mimo września, to jeszcze lato czuć w górach. Słońca wprawdzie niewiele widać, ale jego ciepło jest odczuwalne, a i zieloność dość obfita, aby o jesieni jeszcze nie myśleć.

W miniony weekend gitary i grula (ziemniaka), było pod dostatkiem. Nie myślę, aby ktoś wyjechał niedosycony przez te dwa obiekty zawarte w tytule imprezy. Grula o północy wpadło dwa worki w ogień, a gitarowe muzykowanie trwało i trwało, praktycznie od rana do... rana i jeszcze i jeszcze.

Jest w tym śpiewaniu i muzykowaniu wspólnym jakaś tęsknota za czymś, za kimś. Obracająca w niwecz setki kilometrów przejechanych w niezbyt komfortowych warunkach, a potem dająca siłę nogom i ramionom, aby przejść kilka godzin z ciężkimi plecakami i instrumentami. Nie myślę, aby znalazł się ktoś z ponad setki uczestników Gitary i Grula, kto mógłby powiedzieć, że ten wysiłek poszedł na marne. Na szczęście (sic!) ten wysiłek eliminuje ludzi, którzy tam właśnie nie powinni się znaleźć. Dla nich całe zamieszanie z tym związane jest nie zrozumiałe. I niech tak pozostanie.

A na koniec jeszcze zdanie, które przed chwilą wpadło mi przed oczy, a jako, że nie chciałbym go zapomnieć, to zamieszczam tutaj: "Wędrówka- jakakolwiek, to poszukiwanie, gdy tak naprawdę nie wiemy czego szukać." Nie mogłem koło niego przejść obojętnie. Co bardziej wnikliwi znajdą jego powiązanie z tym co napisałem powyżej.

Przy następnej okazji może uda mi się wylać trochę wspominek z ostatnich wakacji, które o dziwo różniły się nieco od poprzedniczek.

Brak komentarzy: