27 stycznia 2009

Wychowanie dzieci.

Ostatnimi czasy wpadły mi przed oczy punkty dotyczące wychowania dzieci. I na szczęście nie są to wymysły współczesnych psychologów z ich teoriami wyssanymi z palca na ten temat. Jest to podsumowanie książki pt. "Praktyczne wskazówki o wychowaniu dzieci" autorstwa Ireneusza Kmiecika wydanie z roku 1928: Lwów 1928, ss. 322-325. Oparte na starej metodzie wychowania dzieci bez freudowskich, czy innych supernianiowych "nowinek". Poparte doświadczeniem wszystkich poprzednich pokoleń.

Zanim zaczniesz narzekać na dzisiejszą młodzież, zastanów się jak wychowujesz swoje dzieci. Być może żaden z tych punktów (albo niewiele z nich) ma twoim domu zastosowanie. Bardzo często ludzie kojarzą starą szkołę wychowania z pasem i klęczeniem na grochu. Zaznaczam jednak, że wychowanie w dyscyplinie nie ma nic wspólnego z biciem i poniżaniem.

Uroku dodaje język z początków dwudziestego wieku.

Krótkie upomnienia i przestrogi dla rodziców:

Rodzice mają być dla swych dziatek opatrznością.

Jak dzieci wychowacie, takimi je mieć będziecie.

Dzieci są obrazem swoich rodziców, nie tylko pod względem zewnętrznego wyglądu, jak o wiele więcej pod względem obyczajów.

Chcesz poznać rodziców, co zacz są, przypatrz się dzieciom.

Spośród dziesięciu prawych mężów, dziewięciu zawdzięcza swej matce to, czym są.

Ojciec i matka zgodni w miłości, ojciec spokojny i poważny, wyrozumiały i przystępny, matka sprawiedliwa i stanowcza, nad swą czułością panująca, ot, co dobre dla dzieci.

Lepiej jest – także dla dziecka – że dziecko płacze, aniżeli rodzice. Lepiej jest, że dzieci was proszą, aniżeli wy mielibyście prosić dzieci.

Niedołężni to rodzice, którzy zamiast łagodnie, lecz z mocą rozkazywać, proszą dzieci.

Rodzice, którzy dziatki swoje przeklinają, dają jawne o sobie świadectwo, że je źle wychowali.

Wychowanie bez Boga, czyni dzieci bezbożnymi, wychowanie bez sumienia pozbawia je sumienia, wychowanie bez bojaźni i cnoty, wyrastają na ludzi bez charakteru.

Dzieci źle wychowane są najsroższym dla rodziców biczem.

Za dużo pieszczot w dzieciństwie, wiele łez rodzicom w starości z oczu wyciska i przed czasem do grobu ich wtrąca.

Kto przy wychowaniu dziatek chce mieć błogosławieństwo Boże, ten niech nigdy nie zapomina, że dziecię otrzymał od Boga i dla Boga ma je wychować.

Jest obowiązkiem rodziców, by dla swych dzieci byli aniołami stróżami.

Źrenicą oka są dzieci dla rodziców, a zatem strzec je powinni, jako źrenicy oka, by nie uległy zgorszeniu złych ludzi.

Dzieci, nad którymi rodzice nie czuwają, zawsze złymi się stają.

Nikt tak dzieci nie psuje, jak inne złe dzieci oraz niemoralna służba domowa.

Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

Łatwo i bez uszkodzenia dla się nagiąć młode drzewko, stare raczej się złamie, aniżeli zegnie.

Dziecko nie poprawione zawczasu ze swoich wad, wkrótce staje się występne i już niepoprawne.

Dziecko nie przyzwyczajone od najwcześniejszej młodości do bezwzględnego posłuszeństwa, rodziców jako swoje sługi traktuje.

Wola dzieci w rózdze spoczywa; tylko rózga nie powinna być batem.

Ten kto karze, winien zachować godność i bezstronność.

Karając dziecko w gniewie, zdradzamy się przed nim z naszą słabością i wzbudzamy w nim przeświadczenie, że odniosło zwycięstwo nad naszym nieumiarkowaniem.

Im surowiej dziecko karzesz, tym większe mu i okaż współczucie. Nie groź dziecku karami, których nie możesz lub nie myślisz dopełnić, inaczej wobec niego wystawiasz się na błazna.

Nie pozwól nikomu urągać dziecku ukaranemu.

Celem kary jest, by pomóc dziecku do zwycięstwa nad jego namiętnościami.

Nie mów dziecku długich kazań, lecz mówi krótko i stanowczo.

Nie tłumacz się dziecku ze swoich rozkazów, lecz mowa twoja niech będzie tak, tak; nie, nie.

Uporu dziecka nie przełamiesz długim gadaniem, lecz zachowaniem zupełnego spokoju i stanowczością.

Dziecko raz postawiwszy na swoim, zawładnie rodzicami; raz przełamany upór, uczyni dziecko uległym i posłusznym.

Nie pozwól nigdy dziecku, by cokolwiek wymogło na tobie krzykiem i płaczem; inaczej nie będzie końca płaczom i krzykom.

Dziecko kłamliwe jest już z gruntu zepsute i do wszelkich występków zdolne, szczególnie do nieczystości i złodziejstwa.

Dziecko zasługujące na karę po dziesiątym roku życia, jest już źle wychowane.

Nic tak nie psuje dziecka, jak utulanie jego płaczu pieszczotami i łakociami.

Pozwól dziecku spokojnie się wypłakać.

Nie zwódź dziecka obietnicą nagrody.

Jeżeli nie chcesz stracić zaufania dziecka, nie okłamuj go.

Najgorsi to rodzice i nieprzyjaciele własnych dziatek, którzy płazem puszczają ich wybryki.

Nie kieruj się pychą w wyborze zawodu dla dziecka, lecz jego zdolnościami i upodobaniem.

Nikomu nie dziękuje się dlatego, że jest sprawiedliwym i człowiekiem z charakterem: natomiast nikt dość nie może nadziękować się swojemu wychowawcy, gdy tenże tak wychował, że sprawiedliwość się ceni.

4 komentarze:

Wichroduch pisze...

"Nie tłumacz się dziecku ze swoich rozkazów, lecz mowa twoja niech będzie tak, tak; nie, nie".

- zaintrygowało mnie to zdanie.

Według mnie schemat myślenia powinien być nieco inny: "Zrób, proszę, to i to", a gdy dziecko jest nieposłuszne "Zrób, proszę, to i to, ponieważ - tu lakonicznie argument, który tłumaczy celowość naszej prośby". Jeśli nadal nie poskutkuje, trzeba powiedzieć krótko jakie konsekwencje będzie miało to nieposłuszeństwo i pozwolić je dziecku ponieść - to najlepsza kara, jak gdzieś czytałam.

Dziecku, które nauczono słuchać bezrefleksyjnie rozkazów dorosłych, trudno będzie kiedykolwiek sprzeciwić się niesłusznemu - w jego mniemaniu - poleceniu.

madaredus pisze...

To o czym piszesz, to jest właśnie problem naszych czasów. Rodzice, ani inni dorośli nie są autorytetami dla dzieci. Jednym z powodów jest to, że zostawia się dzieciom wybór w wykonywaniu naszych poleceń.


A wykonywanie ich bez sprzeciwu wcale nie prowadzi do bezwolnego służalstwa.

Skąd wiem? Z doświadczenia :). A skąd mój ojciec wiedział? Z doświadczenia ;). A dziadek? Z tego samego miejsca ;)).

Ludzie często kończą studia pedagogiczne, piszą książki i dużo, naprawdę dużo czytają. Niestety ich wiedza na temat wychowania nie jest nawet jednym procentem tego co wiedziała o tym moja babcia, która wychowała jedenaścioro dzieci w tym piątkę nie swoich. A skończyła tylko szkołę podstawową :).

Wichroduch pisze...

Uważam, że jeśli dziecko doświadczy straty, to właśnie na tej wolności, którą mu zostawiono (zamiast kary na zastraszenie) oraz na myśli, że jednak to dorosły miał rację, oprze się autorytet rodzica (jeśli nie stosuje poleceń, których jego własne zachowane jest zaprzeczeniem). Uważam, że najważniejsze jest nauczyć się mówić o konsekwencjach braku wykonania polecenia - inaczej nici z nauki odpowiedzialności.

Obaczym ;-)

madaredus pisze...

Zgadzam się. O konsekwencjach trzeba wiele mówić. Nie można jednak tego robić w momencie wydania polecenia, bo zwykle kończy się to przepychanką słowną.